czwartek, 20 października 2011

A TO BYŁO TAK...

Pewnego dnia pojawiło się zamówienie na kocią rodzinę mającą posiąść niemal wszystkie klamki w pewnym domu. Okazało się przy tej okazji, że jeden z wcześniejszych moich pasiastych broszkowców kolorystycznie wprost idealnie komponował się z sypialnią Gospodarzy. 
Cóż kiedy z tamtej pamiętnej koszuli, z której powstały koty, pozostały mi tylko malutkie skrawki...
Jak to mówią "dla chcącego nic trudnego" i tak rozpoczęła się wielka improwizacja, w efekcie której powstał ten oto egzemplarz. 
Jak to dobrze, że skrawki czasem potrafią cudownie się rozmnażać :)


















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz