niedziela, 24 lipca 2011

MARIS...

... dog niemiecki należący do mojej Kuzynki i jej Męża to największy szczekający czworonóg, jakiego w życiu widziałam. Do dziś pamiętam swoje pierwsze z nim spotkanie, kiedy to jego gabaryty i sięgająca do klatki piersiowej wielka głowa wprawiły mnie w niemałe osłupienie. Zawsze kiedy przyjeżdżamy na Śląsk i odwiedzamy Olę i Tomka Maris obwąchuje nasze sunące powoli w stronę garażu auto i rzuca nam spojrzenie z wysokości połowy przedniej szyby. I jak tu nie być pod wrażeniem :) W przypadku Marisa wielkość jest wprost proporcjonalna do uroku, jaki w sobie ma ten niezwykły pies, dlatego szycie jego podobizny dało mi naprawdę wiele radości, choć jak zwykle dumałam długo jakby go tu skroić na miarę. W każdym razie szycie skończone, a Marisowa replika jest już w swoim domu, obwąchana i zaakceptowana przez oryginał :)










Guzikowy Maris u siebie



6 komentarzy:

  1. a może zamieścić zdjęcie z jego pierwowzorem ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo bym chciała, ale dowiedziałam się od Właścicielki Marisa,że to trudne zadanie sfotografować ich razem, dlatego cierpliwie czekam, a jak tylko zdjęcie dotrze do mnie dołączy do innych w poście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. to muszą poczekac az maris zaśnie i wtedy zrobić zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. istny Maris, jak prawdziwy, dziękujemy! aura nie sprzyja robieniu zdjęć w plenerze, a na dodatek Maris tak nie lubi deszczu, że przyjdzie nam jeszcze poczekać na odpowiednie warunki do wykonania ich wspólnego zdjęcia
    pozdrawiamy,
    Ola, Tomek i Maris

    OdpowiedzUsuń
  5. nadal czekamy na wspólne zdjęcie . . . . może już deszcze minęły :)

    OdpowiedzUsuń