środa, 8 czerwca 2011

BOX zwany BODZIEM :)

Oj ile się musiał naczekać na uszycie ten niezwykle cierpliwy bokser. Ciągle było jeszcze coś do dopięcia i skończenia , ale dzięki temu, że od momentu otrzymania zdjęć do pierwszych szkiców minęło sporo czasu  Box jest dopieszczony i przemyślany wszerz i wzdłuż.
Bokser to jednak trudny orzech do zgryzienia. 
Pierwsze kłopoty pojawiły się podczas poszukiwania odpowiedniej tkaniny, która by choć odrobinę przypominała piękne umaszczenie Bodzia. Trochę to trwało, ale w końcu znalazło się coś odpowiedniego. A potem jeszcze odwzorowanie jego sylwetki w dwóch wariantach, które przez dwie noce nie dawało mi spać i na które zużyłam pół gumki do ścierania produkując przy tym jakąś tonę gumowych wiórków :)
Ale gdy wszelkie trudności zostały pokonane przyszła kolej na szycie i wykańczanie - a to już czysta przyjemność!
Box spisał się na medal w roli modela. W trakcie pracy dowiedziałam się, że Właściciele pożegnali go cztery lata temu. Jaka szkoda, że nie będzie mógł potarmosić trochę tych podszywających się pod niego egzemplarzy, ale może chociaż porządnie je obszczeka z psiej drugiej strony... :)






2 komentarze:

  1. Jaki cudny... taki ... gałgankowy jakiś... świetny, normalnie się zakochałam chyba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś Box był w pracy. Dość się tego obawiałam, coby nie znaleźli się chętni na jego "zaadoptowanie" ;-). Leżący wywołał masę uśmiechów, siedzący pełno wzruszenia - dokładnie tak wyglądał Box w sobotnie przedpołudnia, jak chcieliśmy go wyciągnąć z pościeli na spacer - z miną nieokrzesanego naukowca, który nie wie, co się dzieje ;-)

    OdpowiedzUsuń