Od czasu jakiegoś robienie broszek stało się dla mnie niezawodnym sposobem na relaks, tak w alternatywie do szycia kotów, które niepodzielnie królują w guzikowej pracowni.
Wcześniej nie często nosiłam tego typu biżuterię, ale ostatnio co rusz przypinam sobie tu i ówdzie jakieś ustrojstwo :) Odkrywam też coraz więcej zastosowań tej ponadczasowej ozdoby - sprawdza się idealnie gdy trzeba coś przysłonić lub wyeksponować, gdy trzeba na prędce coś przymocować lub prowizorycznie zreperować jakąś usterkę krawiecką :) No i doskonale nadaje się na prezent. A że okazji do obdarowywania nigdy nie brakuje mam cichą nadzieję w najbliższym czasie być bardzo zrelaksowaną i pozawracać troszkę najbliższym gitarę broszkowymi upominkami :)
Gitara - absolutny odlot!
OdpowiedzUsuńA gdzie taka broszkę można nabyć? Bo ja bym chciała sobie prezent zrobić :)
OdpowiedzUsuńJezusicku Nazareński!!! Zakochałam się w tej gotarze na zabój!!!!!!
OdpowiedzUsuń