Miał nazywać się Leon i miał być prezentem dla przesympatycznego Norwega,
a wszystko to wokół projektu edukacyjnego Unii Europejskiej "Program Leonardo da Vinci".
Wszystkie te dane połączone z odrobiną decoupagu i koronek
przybrały kształt klamkowca w kolorze czekoladowego brązu -
ot taki słodki początek jesieni :)
Leon zachwycił moich gości. Stał się atrakcją spotkania i jednocześnie swego rodzaju rekompensatą... Dzień przed spotkaniem mój świnia-Ramzes-nie-kot użarł Oyvinda w rękę. Ale Leon szkodę wynagrodził :)
OdpowiedzUsuńboski :)
OdpowiedzUsuń